Każdy z nas ma swoją “Dolinę Issy” “Bohiń” “Czarodziejską górę” tylko czasem peregrynuje do niej okrężną drogą... Mnie udało się znaleźć przejście na skróty. Malowanie niczym seans spirytystyczny wywołuje twarze umarłych, by utrwalić moją ręką na światłoczułych płótnach obrazów portrety postaci z zaświatów. Podobnej ewokacji doświadczam, wczytując się w stuletnie pamiętniki, kalendarze, zdjęcia i dokumenty, które kolekcjonuje od lat. Każdy drobiazg –cienka pajęczyna papilarnych linii tworząca koronkowy, misterny odcisk palca na pergaminie, znak wodny na papierze wyczerpanym przez czas, notatka na marginesie kalendarza, niczym odcisk twarzy Chrystusa na chuście Weroniki, przekazuje sacrum, istotę tego co przetrwało ...co w nas zmartwychwstało ocalając naszym życiem...ich życie...

To są te codzienne wskrzeszenia, zaprzeczenia odwiecznemu prawu odchodzenia... metafizyczne spotkania z pozornie utraconym światem

 

W każdym z przedmiotów, które jak stare drzewa gromadzą w słojach pamięci kolejne warstwy czasu, trwa utajone życie.... dyskretnie objawiając tych, którzy są lecz teraz inaczej...przemawiają jezykiem tego co po nich zostało...

Oglądani przez pryzmat starych fotografii, pamiętników, silva rerum jawią się teraz cieniem, sylwetką, zarysem człowieka ...

Zaś kolor, światło które wypełnia ten kontur życiem... to nasza interpretacja i gra wyobraźni...

Przykładowe eksponaty:

Cień prababki Heleny

Swiętej pamięci

z cyklu portrety przodków

w kamieniu węgielnym odciśnięte wspomnienie

Zbiór listów,  almanachów, starych fotografii, kalendarzy oglądać mozna w pracowni malarskiej na poddaszu

Kreator stron internetowych - przetestuj